Krok po kroku do wymarzonej sylwetki czyli trening to nie wszystko
Czy warto mierzyć ilość wykonywanych dziennie kroków?
Uważam, że warto. Szczególnie u osób mało aktywnych, które mają problem z uzyskaniem ujemnego bądź zerowego bilansu kalorycznego. Śpieszę tłumaczyć dlaczego trening dwa razy w tygodniu to za mało. Słyszeliście kiedyś o NEAT (non-exercise activity thermogenesis)? Jest to wydatek energetyczny nie związany z treningiem: ilość pokonanych pięter, wykonanych kroków itp. czyli tak zwana spontaniczna aktywność fizyczna.
Na własnym przykładzie zaprezentuję wam pewną zależność między pozornie mało istotną, dodatkową dawką dziennej aktywności a tygodniowym wydatkiem energetycznym.
Przyjrzałem się ostatnio ilości kroków wykonanych dziennie kiedy miałem psa w domu i kiedy go nie było. Z psiakiem pokonywałem średnio 4,5km więcej! Co daje około 300 dodatkowych spalonych kalorii na dobę, 2100 kcal tygodniowo! Musicie przyznać, że to już konkretna liczba w tygodniowym bilansie. Mówiąc najprościej, to tak jakbym zyskał w tygodniu dodatkowy dzień „bezkarnego” jedzenia. Dzięki czemu dieta w ogólnym rozrachunku może być mniej restrykcyjna a wasze odchudzanie szybsze.
Najprostsze opaski mierzące ilość pokonanych kroków kosztują grosze.
Malkontenci powiedzą, że są niedokładne ale nie o to chodzi. Nie ma znaczenia czy opaska pomyli się o 300 kroków w ciągu doby ale ma znaczenie, że zrobisz 7 tysięcy kroków a nie 1,5 tysiąca
Wniosek jest prosty: podejście „zrobię trening, a potem cały dzień przesiedzę na tyłku, bo przecież dziś trenowałem/am”, to ślepy zaułek.
Trening to tylko jeden z elementów układanki pod tytułem zdrowa i estetyczna sylwetka. Oprócz kolejnego elementu, który bardzo dobrze znacie czyli zdrowej i zbilansowanej diety dorzućcie jeszcze NEAT.